Już od jakiegoś czasu myślałam nad tym, co zrobić ze starym taboretem, który został u nas po remoncie naszego mieszkania, a który wcześniej służył mojemu tacie w celach remontowych. Postanowiłam dać mu szansę na nowe życie. Znalazłam tkaninę w świetnie pasujący do naszego salonu jazzowy wzór, z której uszyłam już wcześniej poduszkę oraz bieżnik. Nogi taboretu odnowił mój Mąż. Zeszlifował je, a następnie pomalował czarną farbą na wysoki połysk. Ja uszyłam pokrowiec, którego siedzisko składa się z tkaniny dekoracyjnej, a boki to ekoskóra we wzór plastra miodu. Oba materiały oddziela od siebie wszyta czarna wypustka. Tak przedstawiał się taboret przed metamorfozą:
A tak prezentuje się po:
Poduszka dopełniająca wystrój salonu
Salon po metamorfozie
Pozdrawiam!